Na wizytę w urzędzie wybrałam się z kolegą mojego chłopaka,
gdyż on w tym czasie nie mógł niestety mi towarzyszyć. Początkowo urzędnicy nie
wpuścili kolegi ze mną, jednak gdy okazało się, że nie są w stanie dogadać się
ze mną po angielsku, pozwolili mu wejść. Pan urzędnik był wręcz zniesmaczony
faktem, że nie mówię po turecku (jestem w trakcie nauki). Na pierwsze spotkanie
niestety nie udało mi się zgromadzić wszystkich potrzebnych dokumentów, ale nie
martwiłam się tym, ponieważ na stronie internetowej jest napisane, że jeśli
czegoś brakuje, można to dostarczyć w ciągu 30 dni od spotkania. Pan urzędnik
po raz kolejny był wielce niezadowolony, nakazał dostarczenie brakujących
dokumentów i stwierdził, że mam zapłacić karę w wysokości 50 $, którą chyba sam
sobie wymyślił (lub chciał wymusić łapówkę). Ponadto, nie był w stanie
poprawnie obliczyć ilość dni, jaka pozostała do końca ważności mojej wizy
turystycznej, według niego się skończyła, według prawidłowych obliczeń, miałam
jeszcze 3 tygodnie do wykorzystania. Niestety, lecz w Turcji tak bywa, że każdy
urzędnik ma swoje zasady, swoje pomysły, co jest bardzo zniechęcające i
irytujące. Z tej wizyty wyszłam prawie z płaczem. W ciągu tygodnia jednak z
pomocą mojego chłopaka zgromadziłam brakujące papierki i razem stawiliśmy się w
urzędzie. Tym razem mieliśmy do czynienia z miłą, spokojną panią, ale też nie
była w stanie rozmawiać po angielsku. Dokumenty zostały przyjęte, poinformowano
Nas, że odwiedzi Nas policja, celem sprawdzenia, czy rzeczywiście mieszkam pod
adresem, który podałam. Przez 6 tygodni nie działo się nic. W tym momencie
nadmienię, że w tym samym czasie o pozwolenie na pobyt ubiegała się również
moja współlokatorka, czyli Nasze aplikacje zawierały ten sam adres. Końcem
września nadal nic się nie działo, stąd mój chłopak postanowił wybrać się do
urzędu i zapytać, jak się sprawy mają. Poinformowano Nas, że dzień wcześniej
policja była w mieszkaniu, ale nikogo nie zastała, ponadto sąsiedzi
powiedzieli, że nikt taki (czyli ja) tam nie mieszka… Stanęło na tym, że na
drugi dzień policja miała przyjść, aby skontrolować mnie jeszcze raz.
Cierpliwie czekałam w mieszkaniu, nie pojawili się. Następnego dnia, kolejna
wizyta w urzędzie. Okazało się, że policja przyszła skontrolować moją
współlokatorkę, a nie mnie (co jest dziwne, ponieważ jej dokumenty były wciąż
niekompletne, a moje gotowe, czekające w urzędzie). Z tego względu, że jej w
mieszkaniu nie zastali, a sąsiedzi nakłamali, dziewczyna zapłaciła około 1000
tureckich lirów kary, musiała szybko opuścić Turcję, a po powrocie do Turcji w
ciągu 10 dni aplikować powtórnie o pozwolenie na pobyt. Nie pomogło okazanie w
urzędzie zapłaconych rachunków z tego mieszkania (chciała udowodnić, że
naprawdę tam mieszka). Tego dnia właściciel mieszkania wyrzucił mnie z niego,
dając mi 5 minut na spakowanie się… Sytuacja tym bardziej przykra, że
mieszkanie wynajmowaliśmy od kogoś znajomego, niestety, okropnie się
zawiedliśmy… Nawet nie mam ochoty tego dłużej komentować. W urzędzie należy
podać aktualny adres i o każdej zmianie poinformować w ciągu 48 godzin. Ze
względu na to, że nie byłam w stanie podać nowego adresu, moja aplikacja o
pozwolenie na pobyt została anulowana. Zapłaciłam 360 tureckich lirów kary,
dostałam nakaz opuszczenia w Turcji w ciągu 30 dni, a kiedy do Turcji wrócę,
muszę rozpocząć aplikację o ikamet od nowa w ciągu 10 dni. Wyjeżdżając, nie miałam
na szczęście żadnych problemów, nie zapłaciłam innych kar ani nie dostałam
zakazu wjazdu do Turcji, co w całej sytuacji jest pozytywne. W normalnych
okolicznościach, powinnam otrzymać pozwolenie na pobyt w ciągu 3 miesięcy.
Można łatwo policzyć, ile straciłam pieniędzy, czasu oraz nerwów… W następnej
notce udzielę kilku rad, które mogą być pomocne przy aplikacji o pozwolenie na
pobyt. Jak widać, doświadczenia mam aż nadto…
Inspiracją do pisania bloga był mój wyjazd na Erasmusa do Stambułu. Zmienił on moje życie, zdobyłam nowe doświadczenia, poznałam obcą kulturę. Chciałabym podzielić się moimi wrażeniami, a dzięki pisaniu, przypominam sobie więcej szczegółów i będę mogła wracać do nich kiedy tylko zechcę :) Zapraszam do czytania i komentowania.
czwartek, 19 listopada 2015
sobota, 14 listopada 2015
Jak wygląda przebieg aplikacji o pozwolenie na pobyt w Turcji? Ikamet turystyczny
Wiza turystyczna daje Nam prawo do pobytu w Turcji przez 90
dni w ciągu 180 dni. Taka wiza uprawnia również do wielokrotnego wjazdu na
teren Turcji, co oznacza, że nie musimy od razu wykorzystywać tych 90 dni, ale np.
wjechać 9 razy na 10 dni w ciągu półrocza. Musimy sami kontrolować liczbę dni
spędzonych w Turcji, aby później uniknąć płacenia kar na lotnisku bądź
otrzymania zakazu wjazdu do Turcji. Wiza turystyczna jest rozwiązaniem
wygodnym, ale niestety tymczasowym, jeśli chcemy zostać w Turcji na dłuższy
czas, musimy podjąć pewne kroki. Co wtedy należy zrobić? Trzeba aplikować o pozwolenie na pobyt w miejscowym wydziale do spraw cudzoziemców. Aplikację należy rozpocząć przed upływem
ważności wizy turystycznej. Umówione spotkanie w w. w. wydziale uprawnia
do pozostania na terenie Turcji legalnie, nawet jeśli Nasza wiza straciła już
ważność. Aplikując, Nasz paszport musi być ważny o 60 dni więcej, niż
oczekiwany pobyt w Turcji (np. chcemy zostać na rok- paszport musi być ważny
przynajmniej 14 miesięcy). W dużych miastach takich jak Stambuł, obecnie czas
oczekiwania na samo spotkanie wynosi około 3 miesiące, należy to brać pod uwagę
przy aplikacji. Musimy także uzbroić się w cierpliwość i spory zapas gotówki.
Warto również mieć do pomocy osobę posługującą się językiem tureckim, bo
niestety rzadko się zdarza, że tureccy urzędnicy mówią po angielsku i się z
nimi dogadamy.
Są różne typy pozwolenia na pobyt. Posiadanie pozwolenia na pobyt nie oznacza, że mamy pozwolenie na pracę w Turcji. Aplikacja o pozwolenie inaczej wygląda w przypadku studentów, osób pracujących w Turcji, żon Turków, turystów bądź osób kupujących w Turcji nieruchomość. Osobiście starałam się o ikamet (pozwolenie na pobyt) turystyczny na okres jednego roku, gdyż inne opcje nie wchodziły u mnie w grę. W tej notce opiszę przebieg procesu aplikacji oraz dokumenty, jakich ode mnie wymagano.
1. Zdjęcie biometryczne. Krok podstawowy, ponieważ musimy załączyć takie zdjęcie przy internetowej aplikacji. Koszt około 15 tureckich lirów (około 20 zł). Zdjęcie musi być zrobione w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, na białym tle, twarz skierowana na wprost aparatu.
2. Aplikacja przez Internet. Wchodzimy na stonę https://e-ikamet.goc.gov.tr/
Wybieramy opcję „First application” (w sytuacji, gdy aplikujemy o dany typ pozwolenia po raz pierwszy).
Czytamy i akceptujemy warunki.
Wybieramy typ pozwolenia na pobyt- „Short term” w przypadku ikametu turystycznego.
Wybieramy prowincję, w której mieszkamy (o pozwolenie należy aplikować w najbliższym urzędzie).
Następnie wybieramy datę spotkania w urzędzie.
Wypełniamy kwestionariusz, w rubryce „Purpose of stay” zaznaczamy „The ones to attend with the aim of tourism”.
Drukujemy dokumenty aplikacyjne w kolorze i podpisujemy je. Po aplikacji powinna wyświetlić się lista dokumentów, które musimy przedstawić w urzędzie. W przypadku ikametu turystycznego są to:
-paszport do wglądu i kserokopia strony ze zdjęciem, a także stron, na których mamy wbite wizy bądź pieczątki;
-zdjęcie biometryczne sztuk 4;
-opłata za pozwolenie na pobyt: 55 tureckich lirów (około 75 zł) plus 80 dolarów (około 315 zł) Opłaty dokonujemy w tureckim biurze podatkowym, które nazywa się Maliye Vergi Dairesi;
-ubezpieczenie (kopia umowy, oryginał do wglądu); moje ubezpieczenie na rok zakupione w Groupama kosztowało 540 lirów (około 740 zł);
-dokument z banku potwierdzający posiadanie 500 dolarów na każdy miesiąc pobytu w Turcji (na rok ta kwota wyniesie 6 000 dolarów, czyli ponad 23 000 zł);
-umowa najmu mieszkania potwierdzona notarialnie (koszt zależy od opłaty za wynajem); jeśli nie wynajmujemy mieszkania w Turcji, a mieszkać będziemy w hotelach, należy przedstawić rezerwacje hotelowe.
Oprócz wyżej wymienionych dokumentów, urzędnicy mogą zażądać innych, np. aktu urodzenia.
3. Spotkanie w urzędzie.
Na to spotkanie zabieramy ze sobą zgromadzone dokumenty. Jeżeli nie byliśmy w stanie zgromadzić wszystkich wymaganych dokumentów, mamy 30 dni na ich uzupełnienie.
4. Jeżeli Nasze dokumenty nie budzą wątpliwości, czeka Nas już tylko wizyta policji, która ma za zadanie sprawdzić, czy znajdujemy się pod adresem, który podaliśmy podczas aplikacji. Kiedy wszystko jest w porządku, Nasze pozwolenie na pobyt powinno przyjść pocztą w ciągu 3 miesięcy.
Na dziś tyle teorii, w następnej notce opiszę, jak to u mnie wyglądało w praktyce…
Są różne typy pozwolenia na pobyt. Posiadanie pozwolenia na pobyt nie oznacza, że mamy pozwolenie na pracę w Turcji. Aplikacja o pozwolenie inaczej wygląda w przypadku studentów, osób pracujących w Turcji, żon Turków, turystów bądź osób kupujących w Turcji nieruchomość. Osobiście starałam się o ikamet (pozwolenie na pobyt) turystyczny na okres jednego roku, gdyż inne opcje nie wchodziły u mnie w grę. W tej notce opiszę przebieg procesu aplikacji oraz dokumenty, jakich ode mnie wymagano.
1. Zdjęcie biometryczne. Krok podstawowy, ponieważ musimy załączyć takie zdjęcie przy internetowej aplikacji. Koszt około 15 tureckich lirów (około 20 zł). Zdjęcie musi być zrobione w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, na białym tle, twarz skierowana na wprost aparatu.
2. Aplikacja przez Internet. Wchodzimy na stonę https://e-ikamet.goc.gov.tr/
Wybieramy opcję „First application” (w sytuacji, gdy aplikujemy o dany typ pozwolenia po raz pierwszy).
Czytamy i akceptujemy warunki.
Wybieramy typ pozwolenia na pobyt- „Short term” w przypadku ikametu turystycznego.
Wybieramy prowincję, w której mieszkamy (o pozwolenie należy aplikować w najbliższym urzędzie).
Następnie wybieramy datę spotkania w urzędzie.
Wypełniamy kwestionariusz, w rubryce „Purpose of stay” zaznaczamy „The ones to attend with the aim of tourism”.
Drukujemy dokumenty aplikacyjne w kolorze i podpisujemy je. Po aplikacji powinna wyświetlić się lista dokumentów, które musimy przedstawić w urzędzie. W przypadku ikametu turystycznego są to:
-paszport do wglądu i kserokopia strony ze zdjęciem, a także stron, na których mamy wbite wizy bądź pieczątki;
-zdjęcie biometryczne sztuk 4;
-opłata za pozwolenie na pobyt: 55 tureckich lirów (około 75 zł) plus 80 dolarów (około 315 zł) Opłaty dokonujemy w tureckim biurze podatkowym, które nazywa się Maliye Vergi Dairesi;
-ubezpieczenie (kopia umowy, oryginał do wglądu); moje ubezpieczenie na rok zakupione w Groupama kosztowało 540 lirów (około 740 zł);
-dokument z banku potwierdzający posiadanie 500 dolarów na każdy miesiąc pobytu w Turcji (na rok ta kwota wyniesie 6 000 dolarów, czyli ponad 23 000 zł);
-umowa najmu mieszkania potwierdzona notarialnie (koszt zależy od opłaty za wynajem); jeśli nie wynajmujemy mieszkania w Turcji, a mieszkać będziemy w hotelach, należy przedstawić rezerwacje hotelowe.
Oprócz wyżej wymienionych dokumentów, urzędnicy mogą zażądać innych, np. aktu urodzenia.
3. Spotkanie w urzędzie.
Na to spotkanie zabieramy ze sobą zgromadzone dokumenty. Jeżeli nie byliśmy w stanie zgromadzić wszystkich wymaganych dokumentów, mamy 30 dni na ich uzupełnienie.
4. Jeżeli Nasze dokumenty nie budzą wątpliwości, czeka Nas już tylko wizyta policji, która ma za zadanie sprawdzić, czy znajdujemy się pod adresem, który podaliśmy podczas aplikacji. Kiedy wszystko jest w porządku, Nasze pozwolenie na pobyt powinno przyjść pocztą w ciągu 3 miesięcy.
Na dziś tyle teorii, w następnej notce opiszę, jak to u mnie wyglądało w praktyce…
środa, 11 listopada 2015
Wracam!
Nie mogę uwierzyć, że od ostatniej notki którą napisałam na
blogu minął rok. Niestety czasami zbyt łatwo się poddaję, często inne rzeczy
stają się ważniejsze. Zerkając jednak na statystyki blogowe, zostałam
pozytywnie zaskoczona, bo blog wciąż jest odwiedzany. Ze względu na brak
notatek można by wysunąć wniosek, że moja przygoda z Turcją się skończyła. Nic
bardziej mylnego, właściwie, rozkręcam się. Ostatnie pół roku spędziłam właśnie
tam, tym razem jednak nie w Stambule, lecz na Wybrzeżu Egejskim. Odwiedziłam
wiele nowych dla mnie miejsc, które cieszą się popularnością wśród Polaków jako
miejsce wakacyjnego wypoczynku. Za mną wiele pięknych wspomnień, jak również
bolesnych doświadczeń. Obecnie mam w głowie sporo pomysłów na notki i mam
nadzieję, że wszystkie zrealizuję. Uważam, że powinnam dzielić się swoją wiedzą
i doświadczeniem, bo moja perspektywa to nie tylko wiedza książkowa czy taka ze
stron internetowych. Do dzieła zatem, czas na nowy początek!:)
Poniżej mapka miejsc, które odwiedziłam w ciągu ubiegłego półrocza."Każdy przecież początek, to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie"
Subskrybuj:
Posty (Atom)