czwartek, 21 listopada 2013

Kapadocja: Dolina Ihlara

Ostatni dzień Naszej wyprawy do Kapadocji postanowiliśmy spędzić na wycieczce do Doliny Ihlara. Zdecydowaliśmy się na wycieczkę z przewodnikiem, kosztowała Nas około 100 lirów tureckich za osobę. Mieliśmy zniżkę ze względu na posiadanie karty muzealnej. Jeśli dobrze pamiętam, są do wyboru trzy trasy. Taką wycieczkę można bez problemu znaleźć, Kapadocja jest nastawiona na turystów, więc takie rzeczy są załatwiane od ręki. Pani przewodnik opowiadała cały czas o Kapadocji i miejscach, które odwiedziliśmy, miłą dla ucha angielszczyzną. Na wycieczce były osoby różnych narodowości, a środkiem transportu był bus. W cenie był także  lunch, który zjedliśmy w restauracji ulokowanej nad rzeką. Dzień był słoneczny i dość ciepły, więc udało Nam się zrobić całkiem przyjemne dla oka zdjęcia. Wiele osób pytało mnie w Polsce, czy odwiedziłam Kapadocję, to miejsce pojawia się często na listach typu: miejsca, które musisz odwiedzić!

Pierwszym punktem, który odwiedziliśmy na trasie Naszej wycieczki, było wzniesienie, z którego mogliśmy widzieć jak na dłoni całe Goreme. Cudowny widok zapierający dech w piersiach. Kiedy usiadłam tam na ławce, chciałam po prostu tam zostać i dumać... niestety, wycieczka to wycieczka i po chwili musieliśmy wsiąść do busa i ruszyć w dalszą drogę.

Po około 40 minutach odwiedziliśmy podziemne miasto Derinkuyu. Składa się ono z ośmiu poziomów, stanowiło schronienie na czas wojny. Jest 'głębokie' na około 60 metrów, a jego powierzchnia była wystarczająca dla ludzi, zwierząt i zapasów żywności. Czytałam, że mogło się tam zmieścić około 20 000 osób. Kolejne miejsce warte odwiedzenia na mapie Kapadocji, której nazwę można tłumaczyć jako "ziemię pięknych koni". Wydrążone podziemne tunele obecnie mogą kojarzyć się Nam jako miejsce akcji filmu fantastycznego, a nie jako miejsce, w którym chronili się ludzie.

Następnym przystankiem była Dolina Ihlara, która była punktem centralnym wycieczki. Spacer tam stanowił odległość około 6 kilometrów, widoki były niesamowite! Rzeka Melendiz wyrzeźbiła piękny kanion, a podczas chodzenia podziwialiśmy skalne kaplice.




Po uroczym spacerze udaliśmy się na lunch w restauracji Belisirma położonej nad rzeką. Było pysznie! Jadłam zapiekane mięso z kaszą bulgur(w języku tureckim ta potrawa nazywa się güveç ), a także zupę i pomarańcze na deser.

Przedostatnim przystankiem była katedra Selima, która jest największą katedrą wyrzeźbioną w skale i znajduje się na końcu Doliny Ihlara. Była wykorzystana jako twierdza przez armię bizantyjską oraz armię Seljuka.

Następnie udaliśmy się do fabryki biżuterii, w której odbył się mały pokaz. Mieliśmy też przyjemność zobaczyć, co oferuje sklep. Wyroby były tak samo przepiękne, jak i drogie, zdecydowanie nie na studencką kieszeń ;) Zatrzymaliśmy się jeszcze raz, aby zobaczyć zamek Uçhisar.

Po powrocie do Goreme, wpadliśmy do restauracji, gdzie uraczyliśmy się sahlepem, a potem pojechaliśmy busem na lotnisko. W Stambule byliśmy po północy, uwielbiam patrzeć na na Stambuł z samolotu *_*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz